|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 19:07, 12 Maj 2008 Temat postu: Role Playing Love - Odcinki&Komentarze |
|
RPL Episode 4 (60): Let’s Get Down.
This Episode is brought to you by American Broadcasting Company, Apple Inc. - official developer of Safari web browser and Pantene, a Procter-Gamble marque.
ABC Starts here.
Pantene – Shine
Norma Craven była przykuta.
Normalnie nie miałaby nic przeciwko, gdyby nad nią znajdował się bardzo przystojny i całkowicie niedawno poderwany przystojniak, często będący modelem czy tez kolejnym króliczkiem Playgirla. Niestety, tym razem nie było az tak świetnie, a na pewno nie przyjemnie, jak zwykle w takich sytuacjach. Pomieszczenie, w którym przebywała ona i reszta było ciemne i wilgotne, były współpracownik jej – okazuje się – żyjącego ojca leci na nią jak muszki na arbuzy, a Czarni chwilowo powodowali ciarki na skórach wielu potencjalnych ofiar dzisiejszej masakry. Która jeszcze się nie wydarzyla.
- Tato? Taaaaaaaaaato... Nie musisz udawać, sama zarabiam na siebie, nie potrzebuje już twoich alimentów. – jęknęła Norma, usiłując oswobodzić się z bardzo niekorzystnego położenia. Poświęciła już w końcu swoje perły, absolutnie nie chciała stracić pozostałej reszty podczas prób uzyskania wolności.
- On naprawdę ci nie odpowie. A alimenty miałaś tak wysokie, ze musieliśmy co roku wyciągać maksimum produkcji, żeby nie kończyć każdego roku z deficytem dużym jak Wielka Dziura Śmierci i Innych Gorszych Rzeczy. – prychnął Leonardo, naprawdę dziwiąc się jak ktokolwiek zdrowy na ciele i umyśle mógł nazwać tak prosta zapadnie w podłodze podejrzanego domu na Wyspie. – Widzisz, twój ojciec czul się bardzo dobrze jak na siedemdziesięciolatka. Az za dobrze, biorąc pod uwagę, iż biznesmeni w takim wieku często umierają na zawały serca i inne takie, ale jak widać kiedy was nie było, on tak jakby odżył. Wiec podawaliśmy mu narkotyki razem z lekami, chociaż kiedyś przesadziłem i musieliśmy go wieźć do zaprzyjaźnionego doktora... Wiesz jak trudno wyminąć twoja matkę? Zadaje pytania jak zawodowy śledczy. – Leonardo jęknął, widząc niewyraźną i na pewno zniesmaczona twarz Normy, a kiedy się odwrócił także reszty z Kompanii Braci i Jednej Siostry.
Następnie Leonardo podszedł do zaciemnionego miejsca. Uzyskanie podobnego efektu nie było trudne w tym właśnie pomieszczeniu, gdyż niestety nie miało ono okien, a jedyne oświetlenie stanowiły słabe i wyjątkowo nieefektywne lampy jarzeniówki, które ze swoista premedytacja omijały fragment pokoju z biurkiem i krzesłem obrotowym.
- Oho, mamy atmosferę tajemniczości, ktoś za chwile padnie od dawki jadu zaaplikowanej przez ukrywające się w cieniu super-agentki po osiemdziesiątce. – mruknęła Nadia, rozglądając się uważnie, podczas gdy Miguel, Xavier, Daniel i Will próbowali skupić wzrok na tym jednym ciemnym miejscu w całym pokoju.
- Cicho. – męski, głęboki glos zarządził całkowite zamkniecie wszelkiej ‘działalności ubocznej’, toteż nawet korniki przystanęły i zaprzestały skrobania i zjadania biurka od środka. – Victor Craven ma być zlikwidowany, zresztą... Wszyscy macie być zlikwidowani, co się będę produkował. – ruch powietrza wskazywał na to, ze osoba za której krzesłem stal teraz Leonardo machnęła ręką, najwyraźniej nie przejmując się losem wszystkich dookoła.
Korniki, przerażone, zaczęły drążyć w drewnie ze zdwojona siłą.
Miguel zaśmiał się. – A ja myślałem Leo, ze ty sam to wszystko wymyśliłeś i sam mnie zatrudniłeś. Okazuje się, ze nawet tego nie potrafiłeś zrobić.
Will pokiwał głową ze śmiertelnie poważną mina. – Zgadzam się, nie wiem z czym, ale jednak się zgadzam.
- I co zamierzacie z nami zrobić? Zabić, a potem wrzucić do oceanu? To wcale nie jest tak romantyczne, na jakie wygląda. – prychnął Xavier, przesuwając się w kierunku Miguela w poszukiwaniu jakiegoś – psychicznego przynajmniej – oparcia; o fizycznym już, ze względu na dalej krwawiącą ranę nie wspominając. – Poza tym co wam to da? Wszystko pozostanie w firmie, jedynie właściciel się zmieni. Wiele razy to przerabialiśmy i jakoś do tej pory nasza rodzina jest prawie cala i nieomal w komplecie. – mruknął, dalej wpatrując się intensywnie w czarna plamę, która przez wielu awangardowych projektantów wnętrz zostałaby pewnie okrzykniętą najbardziej seksownym elementem wystroju w sezonie wiosna 2008.
Postać, siedzącą w tejże właśnie plamie najciemniejszego odcienia koloru szarego zaśmiała się tubalnie i wzięła do reki szklankę Tajemniczej Whiskey, co było widoczne dzięki krótkiej chwili, w której światło odbiło się od ścianek kielicha.
- Co do tej rodziny, Xavierze, nie byłbym taki pewien. Owszem, macie jako takie poczucie jedności, z drugiej zaś strony nie sadze, żebyście wszyscy byli rodzina.
Norma westchnęła głośno, zwracając uwagę na swoja dość drobna, acz uwieziona osobę. – Stary, ja wiem, ze twoja klinika jest w zlej sytuacji finansowej i naprawdę przestali rozdawać darmowe środki na schizofrenie, ale zastopuj trochę twoja galopującą wyobraźnię, bo ci podkowa odpadnie i poważnie uszkodzisz sobie móżdżek. Może nie każdy tutaj jest połączony więzami krwi, ale książeczką czekowa to już na pewno. Wiec i tak i tak jesteśmy jedna, wielka, kochającą się rodzina. – puściła do wszystkich oko, dalej próbując oswobodzić się z tego jakże nieprzyjemnego położenia.
Leonardo uśmiechnął się, a błysk jego śnieżnobiałych zębów rozświetlał ciemności skuteczniej niż niejedna lampa. Przynajmniej jemu tak się wydawało.
- Widzisz, twój ojciec, a jak dobrze Pojdzie mój przyszły teść nigdy nie był specjalnie wierny. Dlatego właśnie rozwiódł się z moja była zona...
- Była? – przerwał mu Daniel, spoglądając na Leonarda, a raczej na miejsce z którego wydobywał się jego glos z prawdziwa odraza, do którego to spojrzenia dołożył jeszcze lata swojego treningu aktorskiego, by stojący w ciemnej planie rywal mógł doskonale odczytać uczucia, jakimi teraz pałał do niego prawnik.
- Ano była, zabiłem ja. – rzekł Leonardo głosem nie wyrażającym absolutnie żadnej emocji.
Korniki przestały pracować, pogrążone w głębokim żalu po stracie tak milej mieszkanki kolonii numer 11894, a Xavier i Norma wstrzymali oddech. Co prawda nie była to ich matka, ale jednak z Amanda właśnie mieli najlepszy i najczęstszy kontakt przez te wszystkie lata życia ze swoim tak zwanym pol-bratem i pol-siostra.
- O Boże, co ty zrobiłeś! Ale przejdźmy do innych rzeczy... – jęknął Xavier, po czym podszedł w kierunku biurka. Kiedy jednak usłyszał dźwięk odbezpieczanej broni postanowił zostać na miejscu, w którym się zatrzymał. – Dobra, spokojnie. Ja tylko chce porozmawiać na temat poruszony przez Jaśnie Wielmożnego Pana Ciemnego trochę wcześniej. Czemu ja mam nie być członkiem tej rodziny? Tak przynajmniej wynika z tego, cos pan powiedział.
Leonardo wyszedł. Jego mentor i jednocześnie jedna z najbardziej zaufanych mu osób wręczył mu papiery, które raz na zawsze miały zaważyć na życiu osobistym Xaviera. Zmniejszone szanse zdobycia dziewczyny, własny pies odwracający się ogonem i brak kontaktów towarzyskich przez następne dwadzieścia lat przerażały go niewyobrażalnie, wbrew pozorom oczywiście.
- Proszę Xavier, oto twój paszport do wolności. – mężczyzna uśmiechnął się i wrócił na swoje miejsce za swoim mentorem.
Minęło parę minut, zanim ktokolwiek z patrzących na papiery zdołał się odezwać. Przez pierwsze piec minut jedynymi Halasami w pomieszczeniu były nieudolne pozornie próby wydostania się Normy, ciężkie oddechy zszokowanych czytelników dokumentów oraz niezrażone niczym kultury bakterii, które radośnie swawoliły po nie czyszczonym od dawna pomieszczeniu.
- Oni... cie adoptowali?
Glos Daniela zabrzmiał pierwszy, ale tak naprawdę reprezentował niemalże jednotorowy, tak więc namacalny tok myślenia reprezentowany przez wszystkich, którzy patrzyli na papiery adopcyjne Xaviera. To, ze nie zostały w nich wymienione nazwiska ojca czy matki nic nie znaczyło. Najważniejsze było po prostu jedno spostrzeżenie – Xavier nie był Cravenem, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak pozostali.
Nadia westchnęła, słysząc cichy śmiech Leonarda. – Czy wy nie widzicie, ze on to wszystko sfabrykował? Ta menda spiczasta sprzedałaby własną matkę, żeby tylko zarobić na wystawne Zycie w środku Nowego Yorku. – rzekła, spoglądając dyskretnie w stronę Willa chodzącego wśród stojących nieruchomo Strażników i pukającego każdemu w swego rodzaju czarny – a jakże – kask oraz Normy, która była na najlepszej drodze do oswobodzenia się dzięki podanej jej dyskretnie przez Willa spinki do włosów Nadii właśnie.
- Ja naprawdę tego nie sfabrykowałem. – głęboki glos mentora Leonarda odezwał się. – To sa prawdziwe papiery, chowane przez Victora przez tyle lat, by zachować pozory. Wiem, ze piec lat temu miał wątpliwości, czy nie pokazać wam ich, ale stwierdził, iż mimo wyrządzenia przez was tylu szkód, nie będzie was dobijał jeszcze bardziej. – satysfakcja w Tajemniczym Glosie była maskowana, acz wyczuwalna.
Will Olivieira, milczący świadek tych wydarzeń przesuwał się teraz zgodnie z poleceniami w kierunku prawej strony pokoju, gdzie znajdował się wyłącznik światła. Norma zaś, z całkowicie otwartymi kajdanami czekała tylko na odpowiednia okazje, by ostatecznie przypieczętować swoja wygrana.
Plan zaczął działać. Will puścił się biegiem w kierunku wyłącznika, Nadia rzuciła Normie bron, a ta złapała ja i definitywnie zaprezentowała, iż nie jest tak bezradna jak niektórzy mogliby sądzić.
- Siedź, bo strzelam. – Norma uśmiechnęła się szeroko i wycelowała bron w kierunku ciemnej części pokoju, a potem...
Wszystko pogrążyło się w ciemności.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Agata
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pon 21:21, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
kopiuje z gadu-gadu
koment do rpl (sorki że tak pózno) :
Norma !! Norma !! Norma !!
Nadia!! Nadia!! Nadia!!
brakuje tylko Viv, która siedzi w Tokio (albo okolicach ). Niech już odnajdzie synka i wraca
Xavier jest adoptowany?? Czyli Alma i Victor go adoptowali, potem Alma nie miała "instynktu macierzyńskiego" i zostawiła Xawiera z ojcem-nie-ojcem i Amandą? Niby logiczne, ale... Adam i Viv wychowywali się razem z xavierem i niby udało się przed nimi to ukryć?? A może Alma i Victor odstawili teatrzyk, że Alma jest w ciązy i to ich biologiczne dziecko. Albo idąc dalej Victor nie wiedział że Xavier nie jest jego synem Może Alma nie mogła mieć dzieci i chciała utrzymać Victora przy sobie? ( Inna sprawa że potem zmieniła zdanie ;P ) Hmm, pewnie okaże się, ze Xavier to rodzina jakiegoś innego bohatera. Osobiście stawiam na Leo Tak!! Xavier to na pewno jego brat/syn/kuzyn/siostrzeniec/ ... /wnuk siostry jego babki
Ładna akcja na końcu. Cóż za współpraca Aż miło popatrzeć. Tylko dlaczego zgasili światło <co?> Czy nie lepiej byłoby je zapalić i wszystkich pozabijać?
Czekam na kolejny odcinek Ocena 9/10 (To maksymalna ocena bo 10/10 będzie tylko wtedy jak w jednym odcinku będą Norma, Viv i Nadia ^^ )
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kenny
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 21:58, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
Ja się chcę wciągnąć, bo wszyscy chwalą, ale przydałoby się chociaż jakieś mini streszczenie najważniejszych wątków...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 22:02, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kenny napisał: | Ja się chcę wciągnąć, bo wszyscy chwalą, ale przydałoby się chociaż jakieś mini streszczenie najważniejszych wątków... |
Biorąc pod uwagę, że takich osób jak ty w związku z przeniesienami jest coraz więcej oraz zostało mi to zgłoszone w sondzie na HF możesz się spodziewać dokładnych streszczeń wszystkich trzech sezonów. A jutro będzie nowy odcinek, będę nad obiema rzeczami pracować jednocześnie, coby nie stracić weny czy coś.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kenny
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:08, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
To już 3 sezony wyemitowałeś ? o.O
Na hf nagle zainteresowanie wykazują Ja nie mogę xD Nie dość, że zostałem obrabowany z osób, które sam zgromadziłem na fspokolenie, to teraz na siłę chcą mi zabrać ostatnich, wrrr No ale człowiek płaci za błędy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 22:13, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kenny napisał: | To już 3 sezony wyemitowałeś ? o.O |
Ta, trzy. Pierwszy złożony z dwunastu, drugi i trzeci z dwudziestu dwóch odcinków. Kiedy nastąpiło przeniesienie zaczynałem czwarty sezon, teraz jestem na etapie pisania piątego odcinka czwartego sezonu, domyślnie ma ich być 15 lub 22 w zależności od mojej weny i wydarzeń.
I nie martw się, ja nigdzie nie idę. Poza tym jeśli coś to mam jeszcze swojego lj-a, na którym zamieszczam odcinki od początku w 'paczkach' po cztery.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kenny
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 22:19, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
Czemu tak mało odcinków w sezonie?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pon 22:27, 12 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kenny napisał: | Czemu tak mało odcinków w sezonie? |
Ja to robię wzorem seriali telewizyjnych. Większość z nich w pierwszym sezonie ma dwanaście odcinków, a następne po 22. Oczywiście są wyjątki, ale akurat mnie tak wygodniej, bo gdybym to ciągnął to by nie wyszło ani mnie ani czytelnikom na dobre. Poza tym zawsze pod koniec sezonu ładuję jakąś sensacyjną niespodziankę, więc na razie nie słyszę narzekań.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kenny
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 22:54, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kiedy można spodziewać się streszczeń :>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Czw 23:02, 15 Maj 2008 Temat postu: |
|
Kenny napisał: | Kiedy można spodziewać się streszczeń :> |
Oj nieprędko, w związku z kompletnym zap***em w szkole.
Nawet piąty odcinek piszę ratami, więc wiesz... A streszczenia nie będą mini, tylko dokładne, bo ja mini streszczeń robić nie potrafię. XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Kenny
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 1008
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 15:25, 16 Maj 2008 Temat postu: |
|
Ok, poczekam ile trzeba
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Sally
|
|
.
![. .](http://images45.fotosik.pl/343/bad8067ebd140a73m.jpg)
Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 181
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pią 22:35, 16 Maj 2008 Temat postu: |
|
Ja też poczekam bo widze ile serca włożyłes w ten serial i świetnie przygotowane opisy postaci!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Agata
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Pią 23:46, 16 Maj 2008 Temat postu: |
|
Czekajcie, bo naprawdę warto A w wolnej chwili poczytajcie oryginalne odcinki bo są świetne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 13:23, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
RPL Episode 5 (61): Murder and Black Castle.
This Episode is brought to you by American Broadcasting Company, Apple Inc. - official developer of Safari web browser and Pantene, a Procter-Gamble marque.
![](http://i256.photobucket.com/albums/hh178/Mikao6/600px-American_Broadcasting_Company.png) ![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/en/thumb/a/ab/Apple-logo.png/128px-Apple-logo.png)
ABC Starts here.
Pantene – Shine
Cisza.
Wiatr przewiewający nad przepaścią, nad którą cokolwiek często ostatnio znajdowało się wielu z dobrze postawionych ludzi show-biznesu i innych pozbawionych majątku byłych najbogatszych ludzi świata był zimny. I definitywnie wyjątkowo huczący. Gdyby nie on cisza dopełniłaby się całkowicie. W Jeepie Compass od dwudziestu minut nikt się nie poruszył. Świadomość zawieszenia między życiem a śmiercią była zbyt paraliżująca, a możliwość całkowitego opadu na sam dół przepaści mroziła krew w żyłach.
- Żyjecie? – szepnął Alain, nawet nie próbując się rozglądać.
- Cicho bądź, twoje ‘ż’ poruszyło samochód. – warknął nie mniej przerażony Jean. – Boże, obiecuję skończyć z kartami jak tylko wyjdziemy z tego cali. Chociaż muszę zaznaczyć, że to może być proces ździebko długotrwały i z początku nie przynoszący żadnych efektów.
- Wszyscy wiemy, że i tak tego nie rzucisz, więc po prostu wyciągnij nas stąd. Mamy jeszcze Bapa na szosie, jeszcze go coś rozjedzie i to będzie nasza wina. – Alain prychnął i spojrzał nieśmiało na Paula, ale powoli odwrócił głowę gdy tylko usłyszał cichy odgłos, który co prawda był niezidentyfikowany, aczkolwiek mógł przybliżać ich o milimetr do śmierci.
Paul siedział na swoim miejscu, całkowicie niezdolny do wykonania jakiegokolwiek ruchu. Jego twarz nie wyrażała żadnej emocji, ale to akurat dziwne nie było, gdyż wysoki Murzyn miał wszelkie predyspozycje do zacięcia się w pewnych dość trudnych momentach swojego życia. – Jak my się wydostaniemy? – niespodziewanie dla wpółsiedzących oraz samego siebie Paul wydał z siebie odgłos, który według wszelkich norm był poprawnie skonstruowanym zdaniem w języku francuskim.
- Mnie się pytasz? Nie mam zielonego pojęcia. W każdym razie jesteśmy zamknięci, a i tak nie sadze, czy komuś chce się ruszać i wystawiać swojego Tylka na niebezpieczeństwo utraty nie tylko jego. – mruknął Alain, siedzący obok Murzyna.
- Jesteście nieustraszonymi agentami z Francji, co może was powstrzymywać oprócz widoku Catherine Denevue w negliżu? – uśmiechnął się chłopak, który nagle pojawił się w okolicach tylnych drzwi samochodu. Okazało się po chwili, iż to Bap we własnej osobie. Młody, siedemnastoletni i już mężczyzna był bardzo poobijany. Z grymasu na jego twarzy można było wywnioskować, ze mimo zabezpieczenia upadek nie pozostawił jego żeber w całości. Zakrwawiony rękaw białej bluzy i smugi krwi na czole wskazywały również na całkowicie rozwalona głowę, ale do tego oczywiście Jean-Baptiste nie chciał i nie przyznał się. Teraz, przezwyciężając ból i skryte pragnienie zepchnięcia samochodu oraz zrezygnowania z tej pracy z wielkim trudem i pomocą ze strony Paula otworzył zatrzaśnięte drzwi i powoli wyprowadził jego i Alaina z pojazdu.
- Teraz mi powiedzcie jak załatwimy Jeana, bo mamy dwa warianty. Jajko w całości lub jajecznica na dole. – mruknął Bap, rozglądając się uważnie w poszukiwaniu liny. Jako, ze skały pomocne zbytnio nie były, chłopak westchnął ciężko i spojrzał na dwóch świeżo uratowanych agentów DGSE.
- Paul, cos mi mówi, ze w związku z tym, ze jesteśmy agentami powinniśmy się teraz wyprostować i obmyślić plan. Bardzo ambitny plan. – Alain szepnął do swojego kolegi i sięgnął na tylna kanapę po swojego laptopa. Po powrocie uśmiechnął się do Bapa. – Panujemy nad sytuacja.
- Powiedziała kura, a następnie zniosła jeszcze piec nadprogramowych jajek. – prychnął adresat tychże slow. – Nie możemy mu pozwolić się przemieścić, bo wtedy przy przesuwaniu się na tylna kanapę może sobie cos uszkodzić, a poza tym ruszy auto i ostatnie co zobaczymy to ulubiona strona z marcowego Plaboya fruwająca nad i po kanionie przez następne dwa lata. Az stanie się kultowa. – mruknął niezbyt zadowolony ze współpracy z agentami Jean-Baptiste. Zimny wiatr sprawił, ze sytuacja w jakiej się znaleźli stała się jeszcze mniej komfortowa niż zwykle, a ciemne chmury nadchodzące z zachodu nakazywały duża ostrożność oraz pospiech w myśleniu. Tudzież działaniu, gdyż niektórzy z Ekipy Genewskiej byli stworzeni raczej do tego działania.
Po chwili zaczęło padać. Krople były nienaturalnie wielkie i stanowiłyby ewenement, gdyby nie nakręcenie kilka lat wcześniej Matrixa. Tam co prawda krople były generowane komputerowo, ale zasadniczo w tym przypadku efekt był podobny. Laptop Alaina został schowany przez niego samego do torby, która przy odrobinie szczęścia mogła być nieprzemakalna. Mężczyzna spojrzał na moknących obecnie współtowarzyszy , a potem na Jeepa Compassa. – Mam pomysł. Paul stanie sobie trochę dalej, weźmie mnie za rękę. Ja się pochyle i złapie ciebie, a ty krzykniesz do Jeana, żeby otworzył drzwi i kiedy go złapiesz wyciągniemy was jednym mocnym pociągnięciem. – Alain uśmiechnął się szeroko, upewniając się w duchu, ze to wszystko... nie może pójść dobrze.
- Z kim ja musze pracować. – Bap podrapał się po mokrej glowie, aczkolwiek po chwili już wystawał poza przerwana przez samochód barierkę. Warunki nie były łatwe, gdyż letnie buty większości ślizgały się już nieco po asfalcie, a utrzymanie jednej pozycji przez parę minut mając przed sobą praktycznie ścianę deszczu nie było tak łatwe, na jakie mogłoby uchodzić nawet dla tak postawnego człowieka jak Paul. Piec minut później drzwi Jeepa otworzyły się, a ręką Jeana została sukcesywnie złapana. Nie wykonując zbyt gwałtownych ruchów przywódca agentów z DGSE został pociągnięty jednym, płynnym ruchem...
Który się nie udał. W momencie wykonywania wcześniej wspomnianego manewru Paul się poślizgnął i runął na swój bądź co bądź wielki Tylek, pociągając za sobą Alaina, który momentalnie puścił rękę Bapa. Tenże biedak wylądował na masce samochodu i jedyna siłą, która powstrzymywała teraz jego – ale nie samochód – przed runięciem w przepaść była siła mięśni Jeana.
- Trzymaj się, na pewno znajdziemy wyjście z tej sytuacji! – krzyknął trzymający do trzymanego, przy okazji krztusząc się kroplami deszczu całkowicie nieświadomie wdzierającymi mu się do jamy gębowej. Ryzyko płynęło w krwi Jeana, ale z drugiej strony wolał nie poświęcać swojego kolegi oraz idealnego chłopaka na posyłki w tak ważnej i być może jednej z najlepiej opłacalnych misji tego dwudziestolecia. Nagle poczuł, jak śliska dłoń Bapa wysuwa się powoli z uścisku. – Dobra, skreśl to. Nie znajdziemy wyjścia z tej sytuacji. – mruknął ‘bardzo pocieszająco’, czując poruszający się w przód samochód, który milimetr po milimetrze zbliżał się do końca swojego życia i kompletnej kasacji. Kiedy w końcu Bap całkowicie wyślizgnął się z uścisku dłoni Jean skoczył i został złapany przez Alaina i Paula, którzy obserwowali powolne zsuniecie się samochodu i jednocześnie młodzieńca w przepaść.
- Jego matka nas zabije.
Tymczasem, góry w okolicach Genewy, sekretna posiadłość.
Agent Mendelsonn był bardzo zadowolony z obrotu sprawy. Od czasu jego nieudanego polowania na młodszą siostrę obecnej ofiary jego autorytet bardzo podupadł, nawet korniki w biurku przestawały przegryzać drewno na jego widok. Potrzebował szybko jakiegoś bardzo efektownego osiągnięcia, a nowa formułą na sok z melonów naprawdę nie nadawała się do użycia na normalnych ludziach. Niemniej jednak kiedy z ambulansu wyładowano nieprzytomna Clarise i całkiem gadatliwego Adama wiedział już, ze szefostwo go nagrodzi.
Małżeństwo Craven zostało zaprowadzone do ciemnego pomieszczenia gdzieś pod parterem posiadłości zbudowanej w kamieniu góry. Ciemna fasada przypominała budowle sakralna jakiegoś mistycznego bractwa z dwiema potężnymi kolumnami po bokach wrót wykonanych z kamienia i wzmocnionych metalowymi zawiasami. Wnętrze zostało urządzone w stylu gotyckim, aczkolwiek Adamowi z powodu oszołomienia i pospiechu nie udało się wiele ustalić, a już na pewno nie mógł znaleźć drogi wyjścia w razie ewentualnej ucieczki. Bo ze taka nastąpi, nikt nie miał wątpliwości. Pomieszczenie, w którym się znaleźli zostało starannie oczyszczone ze wszystkich rzeczy, które mogłyby stanowić jakąkolwiek ochronę. Ściany wygłuszono starannie, na suficie znajdowały się panele złożone z kwadratów świetlnych. Jedynym wyposażeniem były kajdany oraz normalne krzesło z metalowymi nogami i czarnym, plastykowym oparciem. Adam, wcześniej pozbawiony bluzy został przykuty do tychże kajdanów, które zmusiły go do pozostania na klęczkach. Agent Mendelsonn tymczasem usiadł na krześle i przysunął się w stronę swojego więźnia.
- Panie Craven, witam w siedzibie naszej organizacji. Zajmujemy się niczym innym, a tropieniem skarbów. A ze pan jest w posiadaniu być może jednego z największych skarbów, jaki posiada żyjąca osoba jest pan dla nas bardzo, ale to bardzo przydatny. – Bruce uśmiechnął się i zapalił papierosa.
- Tak, dziękuje. Ale mojej zony wam nie oddam. – prychnął Adam, po chwili sycząc z bólu, kiedy otrzymał siarczysty policzek od agenta. Splunął na podłogę i zerknął na Bruce’a. – A wam o co chodzi tak naprawdę? Żadnego skarbu nie posiadam, więc nie wiem o czym tutaj mówisz.
- O testamencie pańskiego ojca.
- Nie mam i nie wiem, gdzie jest. – odparł zgodnie z prawda Adam, wzruszając ramionami. Po chwili mężczyzna zauważył wjeżdżający do pomieszczenia wózek, na którym prezentowały się cokolwiek śliczne i dopiero co naostrzone oraz wypolerowane narzędzia chirurgiczne. Z uśmiechem od ucha do ucha, tak rzadko spotykanym wśród facetów w garniturach i ciemnych okularach rozsiadł się wygodniej w krześle.
- No, to się zabawimy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Agata
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 15:51, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
hmm... Czy mi sie wydaje, czy nie dałeś fotek agentów i Bapa ?? A jak dałes to chyba gdzies je pominelam
Ciekawe jak tam Bap? Pewnie ma gdzies ukrytu spadochron albo inne cudo techniki xD
A Carvenowie - szok! Co oni chcą im robić?
Cóż moge więcej napisać- odcinek nic nie wyjasnia tylko dodaje kolejne pytania. No to czekam na nastepny
Ocena 6 na 10
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Sob 15:51, 17 Maj 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 16:02, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Agata napisał: | hmm... Czy mi sie wydaje, czy nie dałeś fotek agentów i Bapa ?? A jak dałes to chyba gdzies je pominelam ![Very Happy](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_biggrin.gif) |
Dałem Bapa, agentów nie.
Cytat: | Ciekawe jak tam Bap? Pewnie ma gdzies ukrytu spadochron albo inne cudo techniki xD |
Nie byłbym tego taki pewien. ;P
Chyba przestaję lubić te oceny. XD Znaczy nie no dobra, nie mam zasadniczo nic przeciwko, chociaż szkoła mi się przypomina i inne egzaminy... Brrrrrrrrr... Ja chcę już wakacje...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Agata
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 614
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Toruń
|
Wysłany: Sob 16:55, 17 Maj 2008 Temat postu: |
|
Ok - to od następnego odcinka nie ma ocen ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
!Raziel
|
|
.
![. .](http://images41.fotosik.pl/337/7873bb829c12b7f3m.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 379
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Nie 16:12, 18 Maj 2008 Temat postu: |
|
Oby Bap'owi nic się nie stało. o,O A Jean'owi wystarczyło przenieść się pod ziemię Chyba, że ta droga była z betonu xD No i coś czują, że czekają nas klimaty w stylu Indiany Jones'a, czy Tomb Raider'a.
Teraz tylko wsytarczy wpleść taką całkowitą magię (jakieś klątwy, rytuały, voodoo xD) i będzie dla mnie już całkiem super. A w testamencie Victor'a penwie znajduje się szyfr do jakiegoś cudeńka, bo niemożliwe, żeby sam w sobie był tak cenny. Najśmieszniejsze jest to, że Adam mówi prawdę, a i tak czekają go tortury. Oby nasi agenci działali szybko. Może w końcu parę serc skończy w ścianie ?
Tak w ogóle, to myślałem, że Mendelsson pracuje dla DGSE, a tu właśnie niespodzianka. ^^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Mikkao
|
|
.
![. .](http://images39.fotosik.pl/337/af95f87157b1b8d3.jpg)
Dołączył: 12 Maj 2008
Posty: 403
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Nie 16:19, 18 Maj 2008 Temat postu: |
|
!Raziel napisał: | No i coś czują, że czekają nas klimaty w stylu Indiany Jones'a, czy Tomb Raider'a. ![Twisted Evil](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_twisted.gif) |
Myślę nad tym. Zasadniczo to miałoby być w spin-offie, ale zobaczymy co będzie i co mi wpadnie do głowy.
Cytat: | Teraz tylko wsytarczy wpleść taką całkowitą magię (jakieś klątwy, rytuały, voodoo xD) i będzie dla mnie już całkiem super. ![Mr. Green](http://picsrv.fora.pl/images/smiles/icon_mrgreen.gif) |
To już raczej na pewno w spin-offie, o ile do niego dojdzie. xD
Cytat: | Może w końcu parę serc skończy w ścianie ?
Tak w ogóle, to myślałem, że Mendelsson pracuje dla DGSE, a tu właśnie niespodzianka. ^^ |
Hm, zobaczy się. Na razie nie potwierdzam ani nie zaprzeczam wiadomości o wybiciu jakiejkolwiek postaci. A Mendelsonn tylko tak mówił, że dla nich pracuje, żeby pozyskać zaufanie Adama i Clarise.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Lizzy
|
|
.
![. .](http://images41.fotosik.pl/337/7873bb829c12b7f3m.jpg)
Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Włocławek
|
Wysłany: Śro 20:45, 21 Maj 2008 Temat postu: |
|
Też od razu pomyślałam, że chyba fotek agentów nie było... a będą?
Osbiście bardziej zainteresował mnie ten fragment dityczący Adama i Clarise, może dlatego, że bardziej wkręciłam się w ten wątek A z tym testamentem super pomysł, tylko po co Mendelsonnowi testamen (menaa jedna xD) . Ale Adam stwierdził, że ma skarb w posiadaniu xD ten tekst o Clarise to taki przejawi jego love xD xD
Agenci i tak rlz xD ich pomysły są boskie, teksty niezłe (aczkolwiek Norma ma lepsze ).
Waiting 4 next episode, I hope there'll be Norma somewhere
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
![](http://picsrv.fora.pl/SoftBlue/images/border_5.gif) |